Wiktor Frankowicz

Moja przygoda z teatrem zaczęła się 10 lat temu w Teatrze Baza w Łaziskach Górnych, gdzie zagrałem w spektaklu „Najmniejszy Bal Świata” reż. Iwony Woźniak. Potem byłem członkiem Grupy Teatralnej „Pomost”, aż w końcu trafiłem do Teatru Naumionego, gdzie pierwszym spektaklem, w którym miałem przyjemność zagrać był „Kopidoł”. 

Kiedy byłem mały lubiłem przesiadywać u babci. 

Moje największe marzenie to skutecznie realizować swoje plany i cele. 

Naumiony to dla mnie to coś nadzwyczajnego. To miejsce magiczne, wypełnione jakąś dziwną energią, której nie spotkałem nigdy wcześniej i nigdzie indziej. Naumiony to przede wszystkim zespół, który jest właśnie tym determinantem, stanowiącym o sile tego miejsca. 

W teatrze najbardziej lubię spotkania. Te przed spektaklem, w trakcie, jak i po. Niezależnie, czy stoję na scenie, czy siedzę na widowni, czekam na ten moment metafizyczności, dla którego warto poświecić swój czas i po prostu pobyć.