Sylwia Woźnica

Moja przygoda z teatrem zaczęła się 11 lat temu. Miałam wtedy 14 lat i zaproponowano mi zastąpienie jednej z aktorek (jak się potem okazało głównej) w spektaklu “Hebama”. Tak…ci co znają ten spektakl wiedzą, że w tym spektaklu rodzą się bliźnięta i to właśnie to zadanie przypadło w tak młodym wieku. Później w ramach podziękowania za pomoc zostałam zaproszona na wyjazd do Bukowiny Tatrzańskiej, gdzie zaproponowano mi już własną rolę w Jasełkach. I tak już gram do dziś.

Kiedy byłam mała już ciągnęło mnie na scenę. Już od przedszkola występowałam w przedstawieniach. Później w szkole podstawowej uczęszczałam dodatkowo na zajęcia ze śpiewu i tańca. W gimnazjum nie było chyba akademii w którą nie byłabym zaangażowana, a później dołączyłam do teatralnej rodziny.

Moje największe marzenie, to żeby duch naszego teatru nigdy nie zginął!!! Aby tak jak do tej pory zespół nie był tylko zespołem, ale także rodziną, w której nie zawsze jest kolorowo, ale zawsze znajdzie się nić porozumienia i zawsze znajdzie się czas na wspólną kawę i zabawę. Przede wszystkim chciałabym, aby moje życie prywatne pozwoliło mi jeszcze długo aktywnie uczestniczyć w życiu naszej teatralnej rodziny.

Naumiony dla mnie to właśnie rodzina. To zbiór osób tak różnych od siebie, których łączy jedno – pasja.

W teatrze najbardziej lubię wyzwania i samorozwój. Podczas pracy nad nową rolą zaglądamy w zakamarki swoich dusz. Przywołujemy różne emocje, wspomnienia i doświadczenia, których z roku na rok jest coraz więcej. W naszym teatrze lubię też kontakt różnych pokoleń. Uwielbiam nasze wspólne wyjazdy, na których starsi członkowie zespołu dzielą się swoimi doświadczeniami… to nas młodych bardzo wzbogaca.