Moja przygoda z teatrem zaczęła się bardzo, bardzo dawno temu. Pierwsza sztuka, to był “Domek z ogródkiem” i były to wszystko moje koleżanki, a że potrzebowali fryzjerki, no to się nadawałam. A żeby stroje nie szyły krawcowe, a w szafie u mnie było wszystko, to grały w moich sukienkach.
Kiedy byłam mała to na pewno chciałam być fryzjerką. Bo moja chrzestna była fryzjerką. Już od małego sama się obcinałam. Potem chciałam się iść uczyć, ale moja siostra była magistrem historii, to kazała iść uczyć się, a nie we włosach robić. 🙂 Chodziłam do Knurowa do ogólniaka, ale już wtedy moimi klientkami były wszyscy koledzy i koleżanki. A potem… hmmmm… Zawsze się młodym dziewczynom chłopcy podobają, a mnie fryzjer się podobał i został moim mężem i tak myśmy prowadzili 50 lat zakład fryzjerski.
Moje największe marzenie to podróże oczywiście, ale i tak już dużo zwiedziłam.
Naumiony dla mnie to cudowna rozrywka.
W teatrze najbardziej lubię… wszystkich, bo zawsze wszystkich lubię.